Dziwaczne i mało precyzyjne przepisy w systemie ochrony zdrowia to w zasadzie codzienność. Osób, które jak ja spędziły w tej branży całe życie zawodowe, nie powinno to już zaskakiwać. A jednak…
Wypłaty tzw. dodatków covidowych budzą niemałe emocje w każdej grupie zawodowej, w prawie każdym szpitalu, z którym współpracowałam.
Idea „uatrakcyjnienia warunków zatrudnienia osób uczestniczących w udzielaniu świadczeń w szpitalach przeznaczonych dla pacjentów z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2” (zgodnie z uzasadnieniem do polecenia Ministra zdrowia z dnia 4 września 2020r.) poprzez przyznanie dodatkowego wynagrodzenia była z pewnością słuszna, ale zastosowane uproszczenia i kolejne interpretacje niestety wywołują prawdziwą konsternację.
Pierwsze nasuwające się pytanie: komu należy się „dodatkowe świadczenie”?
Od nowelizacji z dnia 1 listopada 2020r. Polecenia Ministra Zdrowia lista uprawnionych została znacząco rozszerzona, ale to paradoksalnie jeszcze podniosło temperaturę dyskusji. Dodatki otrzymują pracownicy zatrudnieni w szpitalach posiadających oddziały covidowe lub wydzielone łóżka covidowe. Pracownicy otrzymujący dodatki muszą spełniać łącznie kilka warunków:
- muszą wykonywać zawód medyczny,
- udzielać świadczeń medycznych
- oraz udzielać tych świadczeń w bezpośrednim kontakcie z pacjentem z podejrzeniem
i zakażeniem SARS – Cov 2.
Na mocy przywołanej wyżej nowelizacji Minister włączył również do katalogu pracowników Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i Izby Przyjęć oraz diagnostów laboratoryjnych pracujących w laboratoriach covidowych.
Efektem takich zapisów do dodatków powinni być uprawnieni:
- lekarze
- pielęgniarki
- inny personel medyczny jeżeli udziela świadczeń w bezpośrednim kontakcie z pacjentem z podejrzeniem i zakażeniem SARS – Cov 2, czyli np. technicy RTG lub fizjoterapeuci
Ostatnia grupa nie jest już tak oczywista i nie wynika wprost z żadnych uregulowań. Rodzi się np. pytanie czy fizjoterapeuta – zawód medyczny posiadający prawo wykonywania zawodu, zatrudniony nie w dziale rehabilitacji lub fizjoterapii, ale bezpośrednio w oddziale, który został przemianowany na covidowy ma prawo do takiego świadczenia?
Czy technicy wykonujący badania tomografii, która jest jednym z podstawowych badań diagnostycznych u chorych na COVID – 19 mają prawo do dodatków jeżeli nie są zatrudnieni bezpośrednio w oddziale covidowym?
W mojej ocenie są, jeżeli możemy w wiarygodny sposób potwierdzić, że udzielali świadczeń pacjentom zakażonym lub podejrzanym o zakażenie wirusem SARS-COV 2.
Grupami zawodowymi bezwzględnie uprawnionymi do dodatkowych świadczeń są lekarze
i pielęgniarki, ale rodzi się oczywiste pytanie czy wszyscy zatrudnieni w podmiocie leczniczym posiadającym łóżka covidowe?
Tutaj odpowiedź wcale nie jest prosta, w szczególności kiedy katalog osób został rozszerzony o zespoły Ratownictwa Medycznego. Jak bowiem rozliczyć prace lekarza, który nie pracuje na oddziale covidowym, ale schodzi z oddziału do Izby Przyjęć, gdzie każdorazowo jest narażony na kontakt z osobą podejrzaną
o zakażenie? Jak rozliczyć pielęgniarki, które rotują między oddziałami?
Nie dziwi więc fakt, że wszystkie wspomniane grupy zawodowe zwróciły się do Ministra Zdrowia o dodatkową interpretację.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy otrzymał pismem z dnia 18 grudnia 2020r. bardzo korzystne wyjaśnienia z Ministerstwa, które potwierdzają bardzo szerokie grono uprawnionych do dodatków covidowych. Jak możemy przeczytać w piśmie wysokość dodatkowego świadczenia nie jest uzależniona od liczby świadczeń w danym miesiącu w bezpośrednim kontakcie ani od wymiaru czasu, który dana osoba poświęca na udzielanie tych świadczeń. Podkreśla się również, że NFZ nie wymaga ewidencjonowania czasu pracy konkretnego pracownika, a jedyną przesłanką do proporcjonalnego obniżenia świadczenia dodatkowego może być świadczenie pracy przez niepełny miesiąc czyli np. L4.
Ministerstwo przyznaje również uprawnienia do dodatków covidowych lekarzom zatrudnionym poza oddziałami covidowymi. Co oznacza, że wystarczy, że lekarz jedynie konsultuje pacjentów oddziałów covidowych lub SOR czy Izby Przyjęć i działanie to można uznać za stałą praktykę a nie działanie incydentalne, aby dodatkowe świadczenie zostało przyznane.
Przy tak szerokiej interpretacji przepisów w zasadzie należy uznać, że każdy lekarzy udzielający świadczeń w szpitalu, w którym mamy łózka covidowe (a obecnie w większości szpitali mamy) jest uprawniony do dodatków niezależnie od swojego czasowego zaangażowania w zwalczanie pandemii.
Wyjaśnienia przekazane Naczelnej izbie Pielęgniarek i Położnych były zdecydowanie bardziej ogóle, ale i pytania były mniej precyzyjne. Mogło to wynikać z faktu, że skierowane zostały do Ministra Zdrowia zaraz po ukazaniu się nowelizacji 1 listopada.
Warto w tym punkcie wyjaśnić dlaczego świadczenie dodatkowe nie przysługuje osobom skierowanym do pracy w innych podmiotach na podstawie decyzji wojewody lub Ministra Zdrowia. Ten tryb szczególnie w pierwszej fali pandemii bardzo mocno dotknął właśnie pielęgniarki, które nie zawsze były zadowolone z takiej przymusowej zmiany miejsca pracy. Takie osoby otrzymują już dodatkowe wynagrodzenia na podstawie innych przepisów. Wynika to z art. 47 pkt. 10 ustawy z dnia 5 grudnia 2008r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych.
Korzystne wyjaśnienia od Ministra otrzymał również Ogólnopolski Związek zawodowy Techników Medycznych Elektrokardiologii. W piśmie z dnia 18 grudnia 2020r. tj. w tym samym dniu, w którym udzielono odpowiedzi dla OZZL, pojawiają się analogiczne wyjaśnienia dotyczące braku konieczności prowadzenia ewidencji czasu pracy oraz braku zależności między ilością świadczeń lub wymiarem czasu ich udzielania od wysokości dodatków covidowych. W tym piśmie również podkreśla się, że kluczowym jest aby udzielnie świadczeń pacjentom z podejrzeniem lub zakażeniem SARS – COV 2 nie było incydentalne.
A ostatnia konkluzja jest taka:
„To od dyrektorów placówek medycznych będzie ostatecznie należała właściwa ocena, w oparciu o kryteria z polecenia, którzy pracownicy kwalifikują się do otrzymania świadczenia pieniężnego”.
Ale to nie koniec wątpliwości. Tu zrozumieją mnie głownie zespoły kadrowo – płacowe. W przypadku dodatków zembalowych dla pielęgniarek i położnych 3 lata trwało doprecyzowanie, co autor miał na myśli pisząc „wynagrodzenie”, „wynagrodzenie z pochodnymi” czy sławetne „brutto brutto”. Z moich bezpośrednich analiz prowadzonych w szpitalach i przychodniach wynika, że i tak wiele podmiotów realizuje podwyżki dla pielęgniarek na różne sposoby.
Co więc oznacza tym razem oznacza wynagrodzenie brutto? Czy na pewno powinniśmy ująć całe wynagrodzenie dla pracownika za poprzedni miesiąc? Jeżeli funkcjonujemy ze standardowym regulaminem wynagradzania SP ZOZ – liczba możliwych kombinacji jest długa. Czy powinniśmy ujmować wszystkie dodatki – stażowy, funkcyjny, premię regulaminową? Czy powinniśmy ujmować wynagrodzenie za dyżury ? dodatki jubileuszowe? Jak podzielić wynagrodzenie za pracę w poradni specjalistycznej i na oddziale szpitalnym?
Wydawałoby się, że można wysłać do NFZ po prostu listę płac za dany miesiąc, ale niestety sytuacja aż taka prosta nie jest.
Moim zdaniem, wątpliwości budzą składniki wynagrodzenia, które pojawiają się incydentalnie, jak np. nagrody jubileuszowe i odprawy emerytalne oraz nieregularne premie uznaniowe. Do wynagrodzenia należy więc zaliczyć wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, funkcyjny, inne stałe dodatki oraz premię regulaminowe, a także wynagrodzenie za dyżury medyczne lub jak w przypadku pielęgniarek dodatki za niedzielę i święta. Ważne by kwota dodatków nie przekraczała łącznie 15 tys. zł.
Do tak wyliczonych dodatków covidowych należy również doliczyć ZUS pracodawcy, co tworzy tzw. kwotę brutto brutto
Pozornie łatwiej wygląda temat osób zatrudnionych na umowach zlecenie lub kontraktach
w oparciu o stawki godzinowe, ale tylko pozornie. Nierzadko spotykany model udzielania świadczeń nie przez indywidualne praktyki ale przez spółki zrzeszające lekarzy rodzi po drodze wiele papierologii
i niebezpieczeństw. Zabezpieczenia wymagają bowiem interesy obydwu stron, które mogą zostać poddane kontroli, a współpracująca ze szpitalem spółka musi ujawnić wynagrodzenia swoich lekarzy lub pielęgniarek, co zawsze wymaga dodatkowej .
Niewiadomo jak sobie poradzić z takim zamieszaniem dlatego dyrektorzy szpitali radzą sobie, zgodnie z przywołaną powyżej sugestią Ministra „po swojemu”. Każdy ma swoją rację i swoją filozofię wypłaty dodatków.
Znane mi są szpitale, które do wypłaty dodatkowego świadczenia kwalifikują wszystkich medyków jako udzielających świadczeń pacjentom zakażonym i z podejrzeniem zakażenia SARS-COV 2.
„NFZ sprawdzał kogo zakwalifikowano do wypłaty dodatków covidowych, nie zgłaszał uwag przesłał pieniądze, a szpital zgodnie z poleceniem wydał je tylko i wyłącznie na wynagrodzenia wskazanych pracowników.”
Znam też placówki, które nie poszły tą drogą. Prowadzą bardzo drobiazgową buchalterię, kto ile godzin świadczył pracę w strefach brudnych i jakie wynagrodzenia w związku z tym się należą. Są i takie, w których w obawie przed kontrolą płatnika do dodatkowych wynagrodzeń kwalifikowany jest tylko personel medyczny udzielający świadczeń na oddziałach covidowych.
W tym ostatnim przypadku Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zapowiada pozwy. Na stronach związku można znaleźć gotowe formularze pism, które każdy lekarz, ale i inny pracownik medyczny może złożyć w sekretariacie swojego szpitala, aby otrzymać odpowiednie informacje o wysokości wypłaty dodatków covidowych lub wnioski o wypłatę dodatków covidowych za poprzednie miesiące, jeżeli takich nie otrzymał.
Pielęgniarki postulują natomiast, aby dodatki były dla wszystkich pielęgniarek niezależnie od poziomu zabezpieczenia szpitala i dla wszystkich pominiętych grup zawodowych oraz by przepisy były jasne i czytelne dla pracodawców, co w praktyce miałoby oznaczać wypłatę należnych środowisku środków.
Nachodzi mnie refleksja czy właśnie taki był zamysł autorów tych regulacji?
Wydaje się, że dodatkowe świadczenia miały być motywacją i rekompensatom dla tych medyków, którzy byli zaangażowani w leczenie zakażonych, walczyli z pandemią „na pierwszym froncie”, przebierali się w kombinezony, rezygnowali z innych miejsc zatrudnienia, a nierzadko również izolowali się od swoich rodzin.
Po raz kolejny, okazało się, że jedyną drogą do „sprawiedliwego” podziału środków finansowych jest dać „wszystkim”, a najlepiej „wszystkim po równo”.
Nie chcę w tym miejscu polemizować i nie chcę oceniać, bo „zaangażowanie” i „narażanie się” to bardzo indywidualna sprawa, której nie da się ocenić i nie da się wycenić. Pokazuje to tylko po raz kolejny, jak wprowadzane w pośpiechu, z gruntu rzeczy dobre pomysły, wypatrzają system.
Jak każde wprowadzone tą drogą środki finansowe na wynagrodzenia pracowników służby zdrowia nie mogą być wypłacane w nieskończoność, dlatego już dzisiaj wiele organizacji związkowych działających w systemie ochrony zdrowia głośno mówi o konieczności zwiększenia przeliczników z Ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Tym razem jednak wynagrodzenia bezpośrednio obciążą i tak już nadwyrężone budżety szpitali.